Straight Edge Personal Stories #2 - Siwy, Thug X Life
Po blisko 20 latach z iksami na rękach trudno jednoznacznie i prosto odpowiedzieć, czym jest dla mnie bycie straight edge. Jest to na pewno tak naturalna rzecz, że czasami przestaje się nad tym w jakikolwiek sposób zastanawiać, a w różne dni daję różne odpowiedzi. Jest to integralna część mnie, ale czasami zapominam, jakie to dla mnie ważne. Jednak za każdym razem, kiedy przed koncertem TxL robię sobie iksy, wywołuje to we mnie jakąś dziwną radość. Mam to samo jak widzę gdzieś iksy czy napis „straight edge”, a to wystarczy mi żeby wiedzieć, że ciągle jestem we właściwym miejscu.
Ta naturalność wynika zapewne z faktu, że nigdy w życiu nie byłem nawet pijany, więc dla mnie, bycie trzeźwym jest najnormalniejszym stanem z możliwych. Moje wszelkie doświadczenia z alko i ćpaniem od zawsze bazowały na doświadczeniach moich kumpli. A że za dzieciaka większość moich kumpli wciągała wszystko co dało się sproszkować, zjeść, a później nawet i wbić strzykawką w dupę, śmiem twierdzić że trochę tych doświadczeń mam.
Kiedy ma się te naście lat i ściąga się kumpli z parapetu wieżowca, czy widzi jak stopniowo zamieniają się w hipisów z papką zamiast mózgu, to dość szybko otwiera to oczy na pewne kwestie. Prowadzi to do zadawania sobie pytań. A wszystkie odpowiedzi utwierdziły mnie tylko w opinii, że nie są to rozwiązania dla mnie. Nie miałem nigdy potrzeby dostosowania się do innych, ani tym bardziej życia czyimś życiem, więc po co starać się udawać kogoś kim się nie jest.
Mam to szczęście, że 18 lat temu zacząłem jeździć na desce i od zawsze stanowiło to dodatkową motywację żeby cieszyć się każdą chwilą życia. Bo nigdy nie wiadomo, kiedy nadarzy się okazja żeby wyjść się poodpychać, czy porobić coś głupiego. I wciąż dziwny jest dla mnie widok osób, które chcą zrobić coś co lubią, ale nie są w stanie, bo leczą kaca, itp. Zbyt bardzo lubię robić pewne rzeczy, żeby tracić czas na zachowania, które by mi to utrudniały. Zdaję sobie sprawę, że zdecydowanie nie mam opinii kolesia, który czerpie z życia pełnymi garściami, ale na swój sposób uważam, że jednak potrafię w pełni cieszyć się moimi małymi rzeczami i że są one dzięki pełnej świadomości cenniejsze.
I pomimo, że ciągle czuję się dość niepewnie przy pijanych ludziach, a fajki zwyczajnie wzbudzają we mnie wyjątkową agresję, to bycie sXe jest tak pozytywną rzeczą, że pomaga mi zmierzyć się z tym wszystkim na spokojnie, z poczuciem własnej wartości.
Siwy, Thug X Life.
(#1, wiosna /lato 2015)